Dolina Pięciu Stawów Polskich – sieprień 2011

Do naszej stałej 3 osobowej ekipy dołącza Dominika (kuzynka). 11 sierpnia około godziny 8 rano 3 wielbłądy i jeden poganiacz ruszają do Doliny. Pogoda i widoki rekompensują zmęczenie po około 3 godzinnej wędrówce. Tego dnia odwiedzamy rodzinę świstaków i robimy mały rekonesans po Dolinie. Na drugi dzień znów tradycyjnie dzielimy się na 2 grupy. Ja z dziewczynami idę od Zawratu na Kozi Wierch, Gosia ma na nas czekać na Kozim. Przy wieczornym piwie dzielimy się wrażeniami i wychodzi szydło z worka – Dominika jest wykończona. Po burzliwych dyskusjach i sprawdzeniu pogody na następny dzień zapada decyzja: ja i Ania idziemy na Rysy, Gosia i Dominika odpoczywają. Jesteśmy na Rysach około godziny 11, widoki przepiękne – same chmury w koło. Wychodzi na to, że trzeba będzie wspiąć się jeszcze raz. Mimo, że tuż przed szczytem popsuła się pogoda jesteśmy zadowoleni z wyprawy i oczywiście zmęczeni. Ostatni dzień to krótkie wycieczki po okolicy. Ja z Anią idę na Świnicę a Gosia z Dominiką przez Świstówkę na Morskie Oko. Następnego dnia odstawiamy Dominikę do Zakopanego na pociąg a my przemieszczamy się na Słowację w Tatry Zachodnie.